Wróciłam z dalekiej podróży. Panama. Spotkanie dwóch Ameryk.
Wczoraj miałam napisać pierwszego z serii posta na bloga podróżowego, ale nie dało się.
Po pierwsze Jet lag mnie dopadł (w Panamie przez pierwsze trzy dni też miałam - budziłam się o 4.00 i zero spania) i chodzę nieprzytomna, bo o 8.00 muszę być na nogach a w Panamie to środek nocy. A znowu wieczorem zasnąć nie mogę ...
Po drugie mój siostrzeniec tak się stęsknił, że chce spędzać ze mną cały czas.
Po trzecie, po 17 dniach urlopu trzeba poskładać w firmach wszystko do kupy ;)
Ale ogarnęłam się już na tyle, że w tym tygodniu na pewno coś napiszę ;)
No chyba, że nie będzie mi się chciało ;)