wtorek, 30 stycznia 2018

Nowa

Piątek, 26.01.2018, godz. 3.20. Telefon. Szwagier. To jest TEN telefon. Na piżamę zakładam dresy, bluzę, szybki buziak Mężowi. Zakładam buty, kurtkę, zaciągam kaptur na głowę. Wychodzę. Ok. 50 metrów od nas mieszka moja siostra. Wchodzę. Szwagier je, sistra rozmawia z zaspanym synkiem. W końcu schodzi. Wychodzą z domu o 4.00. Próbuję zasnąć - nie mogę, rozbudziłam się już. Antek się wierci, przekłada z boku, na bok. Nakrywam go kolejny raz kołdrą. Minęła piąta. Udaje mi się zdrzemnąć. Budzę się na dźwięk SMS. Od siostry. "Młoda urodziła się o 5.05, waży 3400 i mierzy 53 cm" Dzwoni budzik (?!) w Antka pokoju. Faktycznie, siostra zostawiła swój stary telefon u niego na parapecie. Delikatnie drapię go po plecach. Budzi się, siada na łóżku zdziwiony moją obecnością. "Pamiętasz jak się umawialiśmy, że jak mamusia pójdzie do szpitala, to ja będę z Tobą spała ? To właśnie dziś z Tobą spałam. Mamusia jest w szpitalu, a Ty masz siostrzyczkę" :)
P.S. A swoją drogą moja siostra jest stworzona do rodzenia dzieci. Pierwszy poród - dziecko na świecie po 5 godzinach od pierwszych skurczów i po 30 minutach na sali porodowej, drugi poród  - dziecko na świecie po 4 godzinach od pierwszego skurczu i 20 minut od podłączenia do KTG na porodówce ;)