poniedziałek, 31 grudnia 2018

I tak kończy się 2018 ...

Co to był za rok. Chyba dawno tak optymistycznie nie podchodziłam do podsumowań jak w tym roku ;)
Po pierwsze i najważniejsze prawie cały rok 2018 upłynął mi dokładnie w takim tempie w jakim chciałam. Nie narzekałam, że na coś brakuje mi czasu, jeśli coś zaplanowałam a nie zrobiłam, to było spowodowane tylko moim brakiem chęci (czyt: lenistwem), a nie tym, że czasu mi brakło. A czemu piszę, że prawie cały rok ? Bo tylko grudzień zaburzył mi ten ład i porządek - wyskoczył wyjazd i wkręcenie w serial, a kilka rzeczy zostało odłożonych na bok.
Ale co się odwlecze... :)
Nowy Rok 2018 rozpoczął się cudownie, w towarzystwie kilkunastu kompletnie nieznanych mi osób z różnych stron świata, a jednak bawiliśmy się wspaniale i z kilkoma osobami mam do tej pory kontakt.
Początek roku był trochę ciężki, bo po 14 latach na etacie, 14 latach wstawania o 5.20, pracy od 7 do 15, i jako takiego życia w ciągłym schemacie, nagle wszystko się zmieniło. Nikt nie stał nade mną, że muszę wstać, że muszę coś zrobić. W nowej rzeczywistości stałam się panią siebie i tylko ode mnie zależało jak sobie zaplanuję pracę i życie. I nie było to łatwe, choć dzisiaj, po roku mogę powiedzieć, że odejście z pracy było jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłam.
Szczerze mówiąc czułam jeszcze przez kilka tygodni żal, że jednak nikt o mnie nie powalczył, że za słabo mnie namawiali żebym została, że tak szybko się poddali. Odcięłam się zupełnie od wszystkich z byłej pracy, ale było mi to potrzebne. Gdy wszystko zaczęłam od nowa układać, znalazło się miejsce dla znajomych, dla których ważna byłam/jestem ja jako ja, a nie jako koleżanka na stanowisku, z którą trzeba dobrze żyć. Przekonałam się, że tych osób nie było zbyt dużo, ale za to do tej pory mam z nimi kontakt. Tak swoją drogą - wciąż wiele osób żałuje, że odeszłam, mój następca wytrzymał na stanowisku 3 miesiące, kolejny obecnie szuka innej pracy ;)
Własna działalność okazała się strzałem w 10. Na pracę poświęcam 4-6 godzin dziennie i tylko ode mnie zależy w jakich porach dnia - czasem od rana, czasem trochę później, a czasem nie mam weny i dopiero wieczorami siadam do pracy. A pracować mogę tak naprawdę z każdego miejsca na ziemi, wystarczy WiFi.
Podróżowo ten rok również należy do udanych. Rozpoczęliśmy go w Wietnamie, w kwietniu był wypad do Włoch do Livigno na narty (niestety dla mnie nieszczęśliwy), potem majówka w Hiszpanii i wielka miłość jaką zapałałam do Madrytu. Dalej Kampania z Neapolem i w wyprawa do Panamy. Na zakończenie all inclusive na Wyspach Zielonego Przylądka. Tak więc w jednym roku Azja, Europa, obie Ameryki (byłam po obu stronach Kanału Panamskiego, który oddziela Amerykę Północną od Południowej - czyli obie Ameryki ;)) i na koniec Afryka :)))
Pod koniec stycznia zostałam po raz drugi ciocią, a przed wczoraj Księżniczka zaczęła sama chodzić :) Dzięki temu, że siostra ze szwagrem mieszkają 50 metrów od nas mamy z dzieciakami świetny kontakt i dużo czasu z nimi spędzamy. Młody sam do nas przychodzi, taki z niego duży chłopak.
W tym roku poczyniliśmy jeszcze jedną inwestycję - kupiliśmy kolejne mieszkanie na wynajem, myślę, że od marca będzie można wynająć.
Były też momenty niezbyt fajne - ukradli nam samochód, który co prawda zaraz się znalazł, ale jeszcze do tej pory nam go nie oddali i Mąż jeździ zastępczym. Auto zostało poniszczone w środku i ciągle trwają przepychanki między firmą a ubezpieczycielem co naprawiać a co wymieniać. W końcu wymienili wszystko i pod koniec tego tygodnia ma być do odbioru.
Drugim niefajnym momentem w tym roku był mój wypadek, a raczej upadek na nartach, rozwalenie kolana i artroskopia. Na szczęście nie okazało się tak niebezpieczne jak wyglądało i po długiej rehabilitacji wróciłam do zdrowia. Choć muszę się przyznać, że jestem oporną pacjentką i za mało stosowałam się do poleceń rehabilitantów, za mało ćwiczyłam i prawdę mówiąc jeszcze do końca sprawna nie jestem, a na ostatnim wyjeździe podczas gry w tenisa przeciążyłam kolano i boli...
Przez to kolano zaniedbałam swoją kondycję fizyczną, nad którą od stycznia do marca pracowałam intensywnie i nie dość, że kondycję straciłam, to jeszcze kilka nadprogramowych kilogramów się pojawiło.
W kończącym się roku udało mi się wrócić to nauki angielskiego i zrealizować kurs, który sobie zaplanowałam, zaczęłam naukę hiszpańskiego i do operacji kontynuowałam włoski. Nie będzie ze mnie poligloty, ale przynajmniej jadąc w świat mogę się jakoś z ludźmi porozumiewać :)
Taki szalony był dla mnie ten rok :)
O planach na następny - niebawem :)
A na razie życzę cudownej zabawy czy w domowych pieleszach czy w wielkim balu  i fajnego 2019 Roku :)
My bawimy się u mojej siostry - w planie planszówki i krewetki ;)

6 komentarzy:

  1. bardzo mieliście dobry rok ! tyle dobrych decyzji i odpoczynku :) życzę żeby ten 2019 kontynuował wcześniejsze dzieło :)

    My wczoraj też film i planszówki ale we 2-kę tylko a o północy bieganie ha ha ha

    No i dzięki Tobie jesteśmy w czerwcu we Wrocku ... także ten ! może pokibicujecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało Wam się zapisać :) Nie znam jeszcze naszych planów na czerwiec, ale jak będziemy, to macie miejscówkę - dom duży, jest gdzie spać :)

      Usuń
    2. damy znać bo nie wiem czy w ogóle nie przyjedziemy jakąś większą ekipą więc możliwe, że nie będziemy zostawać. Ale to jeszcze duuuuuużo czasu. Bedę pamiętać - dziękuję :)

      Usuń
    3. Dokładnie, czasu jest sporo, tylko pewnie jak zwykle szybko zleci ;)

      Usuń
  2. O Twoim roku, Elso, można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że był nudny i stracony! Z tego, co piszesz, wynika, że wyciskałaś życie niczym cytrynę, nawet jeśli czasami los rzucał Ci kłody pod nogi.

    Trochę zazdroszczę tej własnej działalności, bardzo krótkiego tygodnia pracy i możliwości pracy z każdego [cywilizowanego] zakątka świata.

    Usuwałaś może swój najnowszy post? Bo weszłam tutaj po linku od Polly na wpis zatytułowany "Podsumowanie czytelnicze 2018 i plany i wyzwania czytelnicze na rok 2019", a tu niespodzianka - nic takiego nie ma. "Niestety strona szukana przez Ciebie w tym blogu nie istnieje" - taki komunikat dostałam.

    Wspaniałego roku i wielu pięknych chwil życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, a następny szykuje się jeszcze bardziej "odjechany". Oby wszystko wypaliło ;)
      Tak, zaczęłam pisać nowego posta, ale nie skończyłam i nieopatrznie wcisnęłam publikuj. I wyszło jak wyszło, ale jeszcze ten post będzie :)) Buziaki noworoczne dla Ciebie :*

      Usuń